czwartek, 21 listopada 2013

Zadbanie o pożywienie.

Każdy instruktor survivalowy potwierdzi, że bez odpowiedniego odżywiania się, długo nie przetrwacie w dziczy. Jak jeść i co jeść w Białymstoku, aby przetrwać? Prawdziwy mężczyzna powinien w Białymstoku, jak i na całym terenie Podlasia przetrwać bez problemu. Pożywienia mamy pod dostatkiem. Wyposażony w prymitywny łuk i strzały człowiek może upolować tu karibu, fokę, a ,jeżeli jest wystarczająco odważny, to nawet wcześniej wspominanego niedźwiedzia polarnego.

Jednak co, jeśli nie mamy odwagi ani nie umiemy strzelać z łuku? Umieramy? Nie! Białystok został wyposażony w wiele chat z pożywieniem dla ludzi, którzy sami nie umieją o nie zadbać. Podróżni przyjeżdżający do miasta koleją, czy autobusem mają łatwy start. Okolice dworców są, bowiem obficie zapełnione różnego rodzaju chatami z szybkim jedzeniem. Nie idź wiec drogi podróżniku, nęcony żółtym M po małego hamburgera lub inne drogie pożywienie, którym się nie najesz i nie zdobędziesz potrzebnych Ci do przeżycia w Białymstoku kalorii. Skieruj się do małych budek, zdecydowanie rozpoznasz, ponieważ wyposażone są w różnego rodzaju szyldy z napisami "Zapiekanki","Hamburgery", "Kebab", "Dania z rożna: karibu i ziemnioki". Do tego ostatniego nie idźcie, to halucynacja. Będąc mieszkańcem Białegostoku od 20 zim, zostałem nauczony jak polować i znam wiele łowisk, które zapewnią mi przetrwanie. Jednakże czasami chciałbym zapomnieć o trudach polowania i wybieram się do lokalu z szybkim jedzeniem. Kiedy pytają mnie: "Jakie, to lokale pan Jimp zaszczycił swoją obecnością, skoro takim wytrawnym myśliwym jest?". Odpowiadam: "Mam swoje dwa ulubione lokale, którą obecnością swoją zaszczycam". Pierwszym lokalem jest niebieska budka przed szkołą ZSTiO na ulicy Sienkiewicza. Pan w niej pracujący jest bardzo miły i chętnie przygotuje wam jadło za niską cenę. Lecz nie samym jadłem człek żyje. Smak podawanego kebaba, hamburgera i innych pyszności zasługuję na polecenie. Hamburger co prawda jest zwyczajny, o mięsie mowa, lecz reszta jest świeża i polana świetnym sosem. Słyszałem historię, jako pan właściciel miał powiedzieć "Wypie*dalaj" do dostawcy tych sosów, gdy nie były wystarczająco pyszne. Niebieska budka zdecydowanie na plus!

Na chwilę obecną, dawno nie byłem już w Niebieskiej budce, ponieważ wraz ze znajomymi odnaleźliśmy w Białostockiej tundrze drugi lokal. Nie jest to coś, co stoi od dawna, pojawiło się znikąd niczym dziwne zjawiska w Tungusku, lecz jest to na ten moment mój ulubiony lokal. Miły Burger. Zaczynający skromnie lokal, prowadzony przez pana Dawida, szybko zdobył niezwykłą popularność wśród studentów, młodzieży i prawdopodobnie każdego, kto tam jadł. Dlaczego? A dlatego, że jest, to świeży pomysł i równie świeże produkty. Ale, ale, czym właściwie jest ten lokal? Jest to burger bar. Prawdopodobnie ekstremalne warunki panujące w Białymstoku, mówię tu o mrozie i innych zagrożeniach, natchnęły pana Miłego do stworzenia 1kg burgera. Zapewniam, że po zjedzeniu czegoś takiego jedynym zagrożeniem mogą być niedźwiedzie polarne, trudno, bowiem uciekać będąc tak bardzo pełnym. Idąc śladem hasła "Tanie wino jest dobre, ponieważ jest dobre i tanie", Miły Burger podbił serca mieszkańców. Burgery z wołowiny, smażone na miejscu! Nie żadne paczkowane badziewia z pobliskiego supermarketu, czy hurtowni. Pyszne jedzenie. Ale pewnie obawiacie się o cenę. Na ile byście wycenili 1kg burger z wołowiny? Bo pan Miły na ok. 17 złotych. Szok, niedowierzanie. Polecam z całego serca i podaję link dla zainteresowanych. Ostrzegam, jednak, zdjęcia to, wręcz food porn, wywołujący ślinotok. Zdecydowany? No, to LINK.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz