czwartek, 21 listopada 2013

Flora i fauna Azji Zachodniej. Cz. I Flora.

W zamierzchłych czasach flora i fauna terenów przeze mnie omawianych była bardziej żywa i rozwinięta. Niestety, ciągła ekspansja Podlasian i budowanie nowych galerii handlowych zaburzyła ją i mocno uszczupliła. Plotki głoszą, że miasto Białystok planuje zbudowanie wystarczająco dużych galerii, aby mieszkańcy miasta mieli wybór, te zatem opustoszeją a dzika przyroda i zwierzęta zalęgnął się i znajdą swój dom między półkami nowych Media Markt i Realów. 
Planty.

Zacznijmy najpierw od flory mojego miasta. W przeciwieństwie do innych regionów Polski, Podlasie i jego miasta są bardzo zielone i zarośnięte. Władze miasta uznają, to za naszą wizytówkę i nawet postanowiono, żeby Opera Podlaska wyglądała jak zielona Chewbaaca. To zielone zdjęcie, które możecie znaleźć w internecie, to wcale nie projekt jedynego Białostockiego pola golfowego, to, właśnie jak się domyślanie Opera Podlaska. Ogólna zieloność cieszy mieszkańców, szczególnie miłośników "piwa pod chmurką" zalegających na osiedlowych ławkach. Młodzi podlasianie uwielbiają każdą okazję do spotkania się ze znajomymi na pobliskiej ławce i chociażby świętowaniu urodzin. Wspaniałomyślni mieszkańcy osiedla są na tyle tolerancyjni, że nie wzywają policji nawet gdy słyszą "Stooooo lat, stoooo lat, niech żyje, żyje nam!" o 4 nad ranem w poniedziałek.  Może jest to wywołane tragicznym wręcz poziomem bezrobocia w naszym mieście, trudno powiedzieć. Kolejną lokacją, która powinienem omówić, a jest ona zaprawdę ważna dla naszego miasta są okolice ratusza i ogólnie centrum. Jak wiadomo moda na uszczuplanie zieleni miejskiej dotarła także i tutaj, całe szczęście tylko w rejon wyżej omawianego centrum. Ulica Lipowa jest bardzo średnio lipowa, a bardziej lipna. Tereny "okołoratuszowe", to zwyczajnie rząd ławek pełnych ludzi pijących piwo do późnej nocy, nawet w tygodniu. Jest, to kolejne ciekawe zjawisko, ponieważ, jeżeli Ci ludzie piją w tygodniu, to albo nie mają pracy albo mają takie godziny. Za co oni, więc piją? 

O florze naszego miasta można mówić godzinami. O tym co nam sie podoba i nie, znam ludzi, którym podoba się dziedziniec pałacu Branickich, a znam też takich, którzy porównują go do wybiegu dla koni. Ale ,jednak nigdy nie spotkałem nikogo, kto, by otwarcie narzekał, że zieleni jest zbyt dużo, oprócz momentu, kiedy sąsiad zaparkował pod drzewem, na którym miejskie gołębie zwykły siadać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz