piątek, 24 stycznia 2014

Sztuka skrzywdzona


Spider-Man- mój idol

Dość nietypowa nazwa artykułu, zaraz wyjaśnię, o co chodzi. Nikt nigdy nie skrytykował nikogo za nadmierne czytanie. Za samo czytanie też trudno krytykować, chyba że jest to wyjątkowo zły tytuł. U nas nie są takie popularne, raczej są rzadkością i sprzedawane w księgarniach, a nie specjalnych sklepach- szkoda. Komiksy. Bardzo wiele osób machnie na, to ręką, może znajdzie się ktoś na blogu, kto przeczyta "Komiksy" i wyłączy przeglądarkę. Szkoda, wielka szkoda.... Komiksy, to przepiękne połączenie tekstu i przedstawienia historii obrazem. To prawda, że nie rozwiną tak wyobraźni , jak książki, przynajmniej u dorosłego czytelnika. U dzieci, jednak rozwinie. Pamiętam ogromne pudło z komiksami jakie dostałem od swego chrzestnego! Batman, Spider-Man, DC, Marvel- wszystko. Pożyczało się później te komiksy kolegom i na podwórku wybuchały kłótnie, kto ma być Robinem. Smutne jest to, że później sam oddałem, to pudło bratu ciotecznemu i prawdopodobnie wszystko zostało zniszczone. Głupie dzieciaki, to za 30 lat warte, by było majątek. No cóż, takie pokolenie... Albo trafiły w ręce niewłaściwego dziecka.
Wreszcie komiksy się skończyły, zostały przeczytane. Dziś już praktycznie nic z nich nie pamiętam, a szkoda, chętnie bym otwierał, to pudło raz na jakiś czas i przeglądał cały dobytek, który, by urosną wraz z moim wkładem. Ale, gdy komiksy się skończyły, równie szybko skończyło się to "hobby". Na rzecz Iron Mana, Spider-Mana, Batmanam Super Mana przyszedł czas na Kaczora Donalda, który kusił zegarkiem szpiega, czy pierdzącą poduszką. Czasy "Babciu!! Rzuć pięć złotych na Kaczora Donalda!" przeminęły, a zastąpiły je te nowe śliskie komiksy. Trudno mi powiedzieć, czy ktoś, to wznowił, czy były tam zawsze. Pamiętam, że nagle pojawił się okres, gdy w kioskach ruchu można było kupić jakiś komiks w tej okropnej, śliskiej oprawie, całe 10-20 stron. Literatura dla dziecka za 5 złoty. Przetrwały u mnie te komiksy. Jakieś wznowienie Spider Mana, kolejne 50 uniwersum, w których nie łapałem się będąc dzieckiem, a teraz łapię się średnio. Czytałem, to i stwierdzam, że to badziewie. Tłumaczenie jest okropne, a rysunki, to połączenie mangi z jakimś dziwnym europejskim komiksem. Czyż byłem jako dziecko okłamywany, czy wciskano mi badziewie, a ja je kupowałem, ponieważ było o moim ulubionym bohaterze? Straszne.

13 lat później*

Spotkaliście może kiedyś poza internetem lub w internecie człowieka, który krzyczy na was, ponieważ mówicie o Supermanie i Spider-Manie jakby żyli w jednym świecie? Takim człowiekiem się stałem. Odróżniam DC od Vertigo czy wyżej wymienione od Marvela albo Dark Horse Comics. Niektórzy z nas noszą dziwne koszulki, w których nie powinni chodzić w swoim wieku albo jarają się nowym Iron Manem mając 30 lat na karku. Taki wybryk natury w internecie nazywany jest geekiem. Straszna choroba. Leczy się to szybkim zderzeniem z rzeczywistością np. po 48 latach wyprowadza się taki osobnik od rodziców. Ah... Amerykanie uwielbiają z tego żartować i robić filmy.
Dobra, wracając do komiksów. Późno do tego wróciłem. Zawsze coś tam poczytywałem, lecz nigdy serio. Potem wyszedł Batman Początek, Iron Man, Dark Knight, Iron Man 2, Spider Man 1,2,3,4, Hulk, Avengers, każdy geek płakał. Bohaterowie wrócili do łask i wydano na nich kupę kasy, która miała się zwrócić. Zwracała się, ale fani nie wychodzili, z kim szczęśliwi. Okazuje się, że Spider Man wcale nie był taki dobry jak na zwiastunach, Fantastyczna 4 była tragiczna. Wracał taki człowiek z kina i wyciągał stare pudło z komiksami. Właśnie w tym okresie wróciłem ja. Najpierw trzeba było przypomnieć sobie wszystkie Batmany. Tego nigdzie nie ma. Skupowanie tego kosztowało, by mnie pewnie fortunę- dzięki Bogu za internet. Teraz zacznie się trochę chaosu, ponieważ już kompletnie nie pamiętam dat w jakich, to wszystko wychodziło, może się, więc parę rzeczy nie zgadzać. To wszystko zaczęło się jakoś od 2005 roku. Bam! Batman Początek. Bam! Constantine. Wtedy odświeżałem sobie tylko te starocie, które znałem. Szczerze mówiąc, znudziło mi się po jakimś czasie. Dopiero z 2-3 lata temu zacząłem się tym interesować bardziej. Okazuję się, że są takie perełki jak Azyl Arkham, czy Joker Azzarello. Reedycja Zabójczego Żartu i nagle, człowiek zaczyna, to doceniać, nie jako dziecko widzące Batmana, ale jako młody dorosły, który dostrzega w tym sens, szaleństwo, strach, filozofię. Cholera, ja Zabójczy Żart miałem na maturze ustnej.

Internet nauczy

Wchodząc na wikipedie i wyszukując DC, znajdziemy sporo perełek. Nagle odkryłem Sandmana. Sandman mnie zjadł, wciągnął i nie wypuścił, póki nie przeczytałem całego. Oczarowały mnie te obrazy, które przy odrobinie wyobraźni ożywała, wciągnęła mnie historia, która jest fascynująca i pełna mądrości. Sandman, to zdecydowanie uczta artystyczna. Każda ilustracja jest małym arcydziełem. Sandmana powinien przeczytać każdy, choćby komiksami się wcale nie interesował. W Sandmanie można zobaczyć nawiązania do Lucyfera albo Hellblazera. Raz pojawia się John Constantine, a raz, sam Niosący Światło. Zainteresowałem się spójnością tego uniwersum jak i samymi bohaterami, chociaż o tym, że komiks o Johnie Constantinie istnieje wiedziałem, musiałem sobie jedynie przypomnieć.
Zaraz zdobyłem i przeczytałem Lucyfera. Skończcie panikę o tytuł (Łolaboga, szatanista). Komiks przedstawia ciekawy punk widzenia, bowiem głównym bohaterem jest tytułowy Lucyfer. Ciekawy jest punkt widzenia i jego spojrzenie na świat. Sama odraza do ludzi jest logicznie ukierunkowana, a diabeł nie taki straszny jak go malują. Warto się z tym tytułem zapoznać nawet ze względu na historię w komiksie zawartą. Zdecydowanie nie przypominam sobie, żeby ktoś wpadł na taki ciekawy pomysł, żeby "bohaterem" był sam diabeł.



Mogę wymieniać wspaniałe komiksy godzinami: Hellboy, Hellblazer, Sandman, Lucyfer, Kaznodzieja, 100 naboi... Powiem wam tylko o Hellblazerze i skończymy.
Nauka z wikipedii nadal trwała, aż trafiłem na coś, co nazywa się DC Vertigo. To ludzie odpowiedzialni za Sandmana i Hellblazera, chociażby. Właśnie tak sprawdziłem już dość często powtarzający się w tym artykule tytuł, a nawet obecny na pierwszym zdjęciu. W 2005 roku, ktoś sprytny nakręcił film o przygodach Constantina. Oglądaliście? Świetnie- zapomnijcie o, nim. Keanu Rives dał radę, ale to nie jest Constantine. Najlepiej ten film można określić jako "Hellblazer" w alternatywnej rzeczywistości. W filmie bohater jest Amerykaninem (w komiksie, to Brytyjczyk), pali papieros za papierosem (zgadza się), jest egzorcystą (w komiksie raczej magiem, ale to się nie wyklucza), dostaje raka (zgadza się). To chyba na tyle... Film nie jest zły, jest nawet dobry, ale z komiksem nie ma nic wspólnego. Komiks jest wręcz genialny. Główny bohater jest świetny i nie ma możliwości, aby go zapomnieć. Wszystko opiera się także o mówiąc ogólnie okultyzm. Najciekawsze jest, jednak podejście głównego bohatera. Jest on zdecydowanie bardzo potężnym magiem, którego imie jest znane, a jego wrogowie się go boją, lecz bardzo rzadko Constantine z tej magii korzysta. Uważa on bowiem , że magia nie jest zabawką i nie przychodzi za darmo, jej cena jest zbyt wysoka, aby korzystać z niej dla fanaberii. Hellblazer, zdecydowanie w moim top 5.

Na zakończenie 

Nawet jeżeli nie lubisz komiksów, twoją pracą domową jest zapoznać się z Sandmanem. Amen.


PS. W Weekend przerwa, jak zwykle. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz